Łączna liczba wyświetleń

...

...

czwartek, 6 lutego 2014

Piekiełko część III

Cisza jaką nagle wypełnia się pomieszczenie jest nie do zniesienia. Przytłacza. Nie pozwala swobodnie oddychać. Chciałabym umieć wyprzeć ze świadomości jego słowa. Zamiast tego czuje jakby ktoś wepchnął mnie do wanny po brzegi wypełnionej lodem. Zimno szczelnie wypełnia całe moje ciało, dreszcz, za dreszczem. Budzi się we mnie wrzeszcząca żądna krwi i bólu bestia – wściekłość. Niech cię szlag, niech cię szlag!!!! – krzyczy głos w mojej głowie i wiem, że nie będę w stanie zapanować nad sobą. Oddech przyspiesza mi coraz bardziej i desperacko szukam jakiegoś sposobu, żeby znaleźć ujście dla rozsadzającego mi czaszkę pulsowania. Wreszcie wzrok pada na gładkie ramię Marka. Sekunda i wbijam się zębami najgłębiej jak się da.
-          Aaaagrrrrr!!!!!!! – Mark wydaje z siebie dziwnie artykułowany wrzask.
Słono metaliczny posmak w moich ustach powoli uspokaja mój rozszalały puls. Patrzę na odcisk moich zębów zapełniony kroplami jego krwi i już mi lepiej. Chciałabym poczuć jego ból wyraźniej, ale musze zadowolić się tym co mam.
-          Przyrzeknij, że nigdy więcej tego nie powtórzysz. – mówię z lodowatym spokojem patrząc mu prosto w oczy.
-          Przyrzekam. – bardziej warczy niż mówi.
Jego źrenice są teraz czarne, ogromne, ale nie widać w nich ani krzty uległości. Ta zmiana mnie nie dziwi choć wolałabym jej nie zauważyć. Nadal jest wewnątrz mnie i ze zdziwieniem odkrywam że jego penis znów pęcznieje. Przez moment waham się. Jednak chęć pokazania mu kto tu jest górą zwycięża. Moje dłonie opieram na jego torsie i mocniej popycham go na posadzkę. Jego plecy z głuchym szurnięciem lądują na kamieniu, równocześnie zmieniając ułożenie jego nóg. Siadam wygodniej i zaczynam płynnie poruszać biodrami. Góra, dół i elipsa, góra dół i elipsa.... swoisty taniec powoduje, że odzyskuje stan błogiej stabilności i poczucie własnej niezależności. Kładzie ręce na moich biodrach, ale szybko zrzucam je sycząc:
-          Nie dotykaj.
Widzę jak znów zaciska szczęki i gratuluje sobie tego posunięcia. Wiem, że najchętniej przerwałby tę grę, ale jego nieobecny wzrok mówi, że jest zbyt podniecony, żeby mu się udało. Tryumfuje przyspieszając i o mały włos tracę równowagę więc w ostatniej chwili moje dłonie znów opieram o jego klatkę piersiową. Mark momentalnie wykorzystuje sytuacje i chwyta mnie za nadgarstki. Nie za bardzo rozumiem o co mu chodzi, ale on tylko przyciąga moja rękę do swoich ust i zaczyna mokrymi pocałunkami całować miejsce gdzie wyczuwalny jest puls.
Przymykam oczy i pod powiekami widzę „Szał” Podkowińskiego. Przez chwilę mam ochotę wybuchnąć szczerym śmiechem, ale powstrzymuje się całą siłą woli jak mi jeszcze została i znów skupiam się na własnych ruchach bioder. Nie mogę uwolnić myśli od skojarzeń o ujeżdżaniu. Pęd, szorstkość, gorąco wszystko nabiera odpowiedniej zmysłowości. Oddech przyspiesza mi coraz bardziej. Czuje gorąco które rozlewa się falami po moim ciele. Ocieranie z przyjemnego zmienia się w ten specyficzny rodzaj bólu tuż przed spełnieniem i choć chciałabym je odwlec jeszcze na chwile, dreszcze i skurcze opanowują moje ciało. Rozkosz trwa i trwa. Opadam na niego z wycieńczenia i czuję jego ciepłe nasienie spływające wewnątrz moich ud. Przez chwile słyszę jego rozszalałe serce, które z sekundy na sekundę zwalnia rytm i nagle robi mi się źle, tak strasznie źle na duszy. Czuje jak Mark delikatnie opuszkami palców gładzi mnie po plecach. Denerwuje mnie to, ale nie mam siły warknąć, żeby przestał....

*          *          *
Kiedy wychodzę z piekiełka zimny wiatr głaszcze moja rozgrzaną twarz, próbując zgasić mój wewnętrzny ogień. Wlokę nogę za nogą na przystanek autobusowy i co chwile przygryzam wargę, żeby jeszcze raz poczuć w ustach smak krwi. Potem, przez szybę autobusu świat wydaje się szary i ubłocony co przygnębia mnie jeszcze bardziej.
Nakładam słuchawki od MP3 i słyszę:
"Now it’s 3 in the morning, and I' trying change your mind, Left you multiple missed calls, and to my message you replied, Why'd you only call me when you're high?, Why'd you only call me when you're high?"
Łzy same zaczynają spływać po policzkach. Wyciągam komórkę i szukam w kontaktach Olgi.
-          Masz chwilkę??? Potrzebuje Cię. – błagalnym tonem wzywam moje koło ratunkowe.
-          Mała, dziś już za późno, nie dam rady.
-          Tylko na chwilkę. – słyszy że głos mi się łamie.
-          Dobrze, będę u Ciebie za godzinę.

I już wiem, że będzie lepiej. Przyjedzie, wysłucha mnie, zrozumie. Teraz tylko tego potrzebuję – zrozumienia.....

6 komentarzy:

  1. Oj nie takiego zakończenia się spodziewałam... Trochę to smutne a za razem głębokie w odczuwaniu. Trudno jest czasami zajrzeć w siebie żeby dobrze zrozumieć co nami kieruje. Tekst naprawdę dobry aż się prosi o ciąg dalszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjjj Izra...Coraz lepsze te odcinki...:) Talent masz niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam, czekam i doczekać się nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce jeszcze troszkę cierpliwości:*

      Usuń
    2. Cierpliwość niestety nie jest moja mocną stroną :(

      Usuń