Łączna liczba wyświetleń

...

...

niedziela, 22 czerwca 2014

Cienka granica pomiędzy...

Mark niespiesznie pobudza moje ciało, rozgrzewa je swoim wewnętrznym ogniem. Wciąż pachnie mokrą trawą i deszczem co w specyficzny sposób mnie rozczula i na chwilkę zapominam gdzie jestem. Zna moje ciało, wie jak mnie dotykać. Jego wargi kąsają zgięcie obojczyka, a sprawny język kręci koronkową drogę wzdłuż tętnicy. Potem znów schodzi niżej by wreszcie „odpakować” mnie z kokonu ręcznika. Jego gorące ręce przywierają do mojej talii i po chwili jego twarz ląduje pomiędzy piersiami drażniąc zarostem delikatną skórę, scałowując mostek i dążąc dalej w dół. Skrzętnie omija piersi doskonale wiedząc, że ta strefa mojego ciała pozbawiona jest stref rozkoszy. Widzę jego mokrą czuprynę z niesfornymi kosmykami na mojej klatce piersiowej. Jego mokra koszula nieprzyjemnie raz po raz smaga moje nogi i nie pozwala mi się skoncentrować, więc wreszcie syczę:
-          Jesteś mokry, rozbierz się wreszcie.
-          A Ty wciąż sucha, ale daj mi chwileczkę i to naprawię.
W paru ruchach schodzi ze mnie ściąga koszulę i dżinsy i znów dopada do mnie jak spragnione zwierze do wodopoju. Kąsa, całuje liże dłużej zatrzymując się na wgłębieniu pępka. Kiedy schodzi zbyt nisko moje ręce automatycznie zaciskają się na jego włosach i raptownie podciągają w górę.
-          Przepraszam. – szepcze skruszony patrząc mi prosto w oczy.
Ale ja wiem, że zawsze będzie próbował, że nie umie zrozumieć podstawowych zasad i wytyczonych granic. Nie rozumie i nigdy nie zrozumie, że ramy jakie wytyczyłam były dla dobra nas obojga. Nauczył się mojego ciała na pamięć, ale tak naprawdę mnie nie zna. Nie wie o mnie nic. Siedem długich lat gierek, erotycznej zabawy i emocjonalnej szarpaniny to za mało, żeby powstała prawdziwa więź.
Tym razem jego usta wpijają się w moje natarczywie prawie boleśnie. Oddaje pocałunek równie zachłannie. Nasze języki splecione i drążące. Pochłonięte namiętnością i niczym więcej. Na chwile odrywa się od moich ust tylko po to by poślinić palec wskazujący i środkowy. Przylega do mnie lewą stroną a jego prawą dłoń czuje pomiędzy udami. Przez chwilę pociera mocno wejście pomiędzy płatkami, by zaraz wcisnąć oba palce wewnątrz, szybko i z większym niż się spodziewał oporem.
-          Rozluźnij się, wiem że możesz. – szepcze mi wprost do ucha. – Chcę Cię porozpieszczać, wiesz, że potrafię.
Przez ułamek sekundy korci mnie, żeby zrobić mu na złość, ale zaraz mi mija. Dziś nie chcę z nim walczyć. Jego dwa palce poruszają się wolno, ale rytmicznie lekko drgając przy każdym wejściu wewnątrz. Potem dołącza jeszcze delikatne muśnięcie łechtaczki kciukiem. Skupia się na tych ruchach i nie musi długo czekać na efekt. Fale gorąca rozchodzą się po moim ciele jedna za drugą. Łapię urywane oddechy i rozgrzewam się maksymalnie tracąc ostrość obrazu przed oczami.
-          Widzisz jakie to proste – wystarczy że się troszeczkę poddasz i może być tak przyjemnie. Już jesteś mokra, cała mokra, tylko dla mnie. – szepcze i po chwili końcówką języka znów znaczy szyję wzdłuż tętnicy.
Chciałabym umieć się powstrzymać, ale ciało samo dąży do spełnienia. Szum w uszach narasta i zostaje jedynie drżenie wewnątrz mnie. Zbyt szybko, zbyt gwałtownie, zbyt mocno, cała jestem jednym wielkim rozedrganiem jakby nic poza nim nie istniało.....
Nie mam siły, jakby nagle ktoś wyssał ze mnie całe powietrze. Jakby drżenie sprzed minuty wypompowało ze mnie resztki siły życiowej.
-          Jesteś taka piękna tuż po. – mówi Mark po dłuższej chwili.
Leży na mnie całym ciężarem wtulając twarz w zagięcie obojczyka i opuszkami palców rysując linię wzdłuż prawego boku. Czuje jak jego penis delikatnie drga gdzieś w okolicy mojego uda, ale Mark udaje, że jest w stanie to zignorować. Jakby odkładanie własnych potrzeb było jednym z najbardziej naturalnych odruchów. Przez chwilę nie jestem w stanie się ruszyć więc jedynie unoszę lekko dłoń i mimowolnie palcami przeczesuje jego gęstą czuprynę. Czuje ten specyficzny rodzaj zmęczenia i odrętwienia, wiedząc że za chwilę przyjdzie fala chłodu. Mięśnie przestaną rozgrzewać od wewnątrz i zostanie jedynie zimny pot na skórze. Chcę żeby ciepło zostało na dłużej i chce wymusić jego spełnienie. Choć brak mi sił zaczynam minimalnie się poruszać pod jego ciężarem próbując ocierać udem o napletek tańczącego penisa. Jest zbyt ciężki, żeby ruchy były odpowiednio rytmiczne, jednak Mark reaguje szybciej niż bym przypuszczała. Podpiera się na rękach i znów całuje mocno. Aż do bólu. Odrywa się raptownie wpatrując się swoimi rozszerzonymi źrenicami w moje oczy.
-          Przecież masz dosyć, teraz to będzie dla Ciebie tortura. Dlaczego to robisz? – mówi urywanym oddechem. – Nie wytrzymam zbyt długo. Nie chcę Ci sprawiać bólu.
-     Powiedzmy że chcę.