Łączna liczba wyświetleń

...

...

niedziela, 20 lipca 2014

Cienka granica pomiędzy... c.d.


Zastyga nade mną. Nadal wpatruje się w moje oczy, jakby szukając w nich najmniejszego wahania.

-          Jesteś pewna???

Jego głos, zachrypnięty pożądaniem i to czujne spojrzenie na chwilę rozbudzają we mnie kolejny żar, ale jestem zbyt zmęczona żeby móc się w nim całkowicie rozpalić.

-          Jestem pewna. – mówię spokojnie, pewnym siebie tonem.

Teraz to ja unoszę się lekko i wpijam w jego usta. Mój język pobudza, opanowuje, wwierca się jak najgłębiej, jak najmocniej udowadniając, że wiem, czego chcę. Odrywam od niego usta i unoszę jeszcze wyżej sięgając językiem jego małżowinę. Mój język znów zaczyna tańczyć. Mark wydaje z siebie przeciągły jęk.

-          Jeszcze nieeeee….

Grzecznie wycofuje się więc na poprzednią pozycję. On łapie moje nadgarstki i kładzie się na mnie płasko opierając głowę o moje ramie. Jego ciało jest zbyt ciężkie, żebym mogła swobodnie manewrować i każdy mój ruch przypłacam dodatkowym bolesnym obtarciem. Teraz leży na mnie całym ciężarem i unieruchamia mnie zupełnie. Słyszę jego przyspieszony oddech i czuje teraz już twardy członek napierający na moje udo. Nie wiem, dlaczego znów się zatrzymał, nie rozumiem, dlaczego po prostu sobie nie ulży. Jest mi ciężko oddychać, ale boje się ruszyć. Mija parę minut w ciągu, których zdążyłam całkowicie ostygnąć i wreszcie jego oddech się uspokaja. Zaczyna całować moje ramię i lekko się unosi, uwalniając moją prawą rękę, by swoimi palcami poocierać delikatność pomiędzy płatkami. Wykorzystuje ten moment żeby szybko wślizgnąć rękę pomiędzy nas i dłonią objąć jego nabrzmiały penis. Udaje mi się poruszyć wzdłuż całości dwa razy i na moim udzie czuje śliskość ejakulatu.

-          Musiałaś, prawda??? Nie byłabyś sobą gdybyś odpuściła??? – syczy mi w obojczyk i zaczyna swoim zarostem drażnić szyje.

Ssie ucho i zaraz schodzi niżej by końcówką języka zostawić mokry ślad na tętnicy. Powoli wracają dreszcze. Staram się nadal miarowo poruszać dłonią i delikatnie opuszkiem pocierać wędzidełko, ale Mark umyślnie unosi się i gwałtownie zmienia pozycję, kiedy mój palec jest zbyt blisko celu jednocześnie swoimi palcami wciąż próbuje pocierać, moje wejście. Zaczyna mnie męczyć ta zabawa w uniki. Kiedy znów unosi się próbując uciec, szybko łapię go poniżej za jądra i mocniejszymi uściskami przesuwam kilkakrotnie do jego podbrzusza. Z jego gardła wydobywa się jakiś przeciągły charkot. Jednym susem unosi się i rozchyla maksymalnie moje uda. Namierzając wbija się we mnie gorącym i twardym palem. Wciągam raptownie powietrze i przez chwilę ból jest tak mocny, że przed oczami wirują mi czarne plamki. Potem czuje jak nadziewa się na mnie powoli, całkowicie, do samego końca. Jego żołądź raz za razem uderza głęboko wewnątrz mnie. Czuję zbyt mocno, zbyt nachalnie. Zbyt boleśnie. Zmienia pozycję układając moje biodra jeszcze niżej. Jego ramiona unoszą lekko moje i jego dłonie trzymają moją twarz z obu stron. Przez cały czas wbija się we mnie miarowymi pchnięciami. Jego usta delikatnie kładą się na moich.

-          Spójrz na mnie. – szepcze. – Chcę widzieć twoje oczy.

Podnoszę powieki i widzę jego skupiony wyraz twarzy. Jego ruchy są coraz szybsze, więc choć brak mi sił i ja staram się dopasować do jego rytmu. Jeszcze troszeczkę, dam radę. Kropla potu z kosmyka jego włosów ląduje na moim nosie i tak bardzo chciałabym ją zetrzeć. Jestem zmęczona, spuchnięta i obolała. Chcę żeby skończył. Chcę już iść do domu. Mark zmienia tempo i znów wbija się we mnie powolnymi długimi pchnięciami po same jądra, nie są tak bolesne jak wcześniej, są dziwnie przyjemne. Nadal patrzy na mnie, obserwując każdą najmniejszą zmianę mimiki. Nie wiem, na co czeka, ale wiem, że umie czytać moje ciało lepiej niż ktokolwiek inny i jakiekolwiek próby udawania mogą kosztować mnie więcej niżbym sobie tego życzyła. Znów mnie całuje ani na chwilę nie zamykając powiek. Czuje się bardziej naga niż zwykle. Jakby otwarte oczy odzierały mnie z resztek woalu zakrywającego kształt duszy.

-          Wiem, że już cię nie boli. Chcę żebyś była ze mną do samego końca.

Dociera do mnie, że przez cały czas wiedział, że robił to świadomie. Nasze ruchy są szybkie, gwałtowne, mlaskające. Moje wnętrze pulsuje coraz mocniej i wreszcie przepadam łapiąc urywane oddechy i ciągnąc ściśniętego i rozedrganego we mnie Marka. W ostatnim przebłysku widzę jego pociemniałe tęczówki patrzące na mnie niewidzącym wzrokiem. Potem słyszę jak wtulony w moje ramię powtarza wciąż to samo słowo.

-          Moja, moja, moja……..