Nie karzę swych podwładnych zbyt często. Wychodzę z założenia,
że marchewką więcej można osiągnąć niż kijem, ale czasami, nie mam innego
wyjścia. Szymon zjawił się u mnie w pracy. To jedna z niewielu rzeczy, której
robić moim podwładnym nie wolno, nigdy. Złamał zakaz i teraz musiał za to
zapłacić. Dłuższy czas zastanawiam się, jaki rodzaj kary mu wybrać. Jest
biseksualny, więc większość zabaw nawet tych wzbudzających przerażenie u np.
Marka, jest dla niego czystą przyjemnością. Nie przestraszy się widząc dildo w
mojej ręce, nie będzie błagał, kiedy zechcę użyć ring’a. Sama niezbyt często
używam gadżetów w zabawach, bo i nie widzę ku temu specjalnego powodu.
Zazwyczaj używam zabawki na specjalne życzenie podwładnego.
Mogłabym dać upust swojej furii i zbić go pejczem tak, żeby
następnego dnia odczuwał pieczenie na swojej skórze, ale nie widzę sensu, w
zadawaniu mu samego bólu. Fizyczny ból nie daje nic. Czasem wzmacnia doznania,
ale tylko, kiedy zna się odpowiedni stan i trzyma się rygorystycznie, żeby nie
przekraczać cieniutkiej linii pomiędzy rozkoszą a cierpieniem.
Głowię się nad karą dla Szymona cały długi dzień. Wreszcie
jednak znajduję odpowiedni rodzaj tortury. Dzwonię do niego mówiąc, żeby
przyszedł wieczorem o 20.00 do mnie do domu i uprzedzam żeby zabrał wszystko,
co mu będzie potrzebne, bo spędzi u mnie noc. Pół godziny przed jego przyjściem
przyklejam kartkę na drzwi (klucze pod wycieraczką), napuszczam wodę do wanny,
zapalam kilka świec i puszczam Billie Holiday. Dla niego kara – dla mnie
przyjemność. Wchodzę do wanny i pozwalam zmęczeniu powoli odpłynąć. Świece
jarzą się ciepłym światłem i moje oczy wreszcie przestają szczypać. Billie
słodko zaciąga, kusząc, wprowadzając swoim głosem w ten błogi stan, kiedy jest
lekko i przyjemnie. Zupełnie jakby przy jej stworzeniu w jej gardło wlano same
czekoladowo, karmelkowe dźwięki, by przy słuchaniu widzieć ciepła mieszankę
pomarańczy i czerwieni na niebie tuż po zachodzie słońca. Kładę głowę na małym ręczniku
na krawędzi wanny. Rozluźniam się. Wreszcie słyszę szczęk otwieranych drzwi i trzaśnięcie.
Wiem, że się zastanawia, co mi przyszło do głowy i sam w wyobraźni nakręca się
najbardziej. Po dłuższej chwili wchodzi do łazienki. Ocenia sytuacje.
-
Co chcesz mi zrobić i dlaczego mam u ciebie spać.
Przecież ty nie pozwalasz sypiać w swoim łóżku?
-
Nie będziesz spał w moim łóżku. W ogóle nie będziesz
spał dopóki mnie nie przekonasz, że odczuwasz odpowiedni stopień skruchy. I nie
pozwoliłam zadawać pytań. Dziś będziesz posłuszny, bo jak wiesz posłuszeństwo
cenię sobie bardziej niż inne cechy. Teraz grzecznie staniesz pod ścianą jak
sługa i będziesz czekał na rozkazy. I ani słowa bez mojego polecenia –
zrozumiano???
-
Tak. – Patrzy na mnie tymi ciepłymi orzechowymi oczami
i widzę lekki odcień porażki. Jakby zdał sobie sprawę, że dziś będzie po
mojemu, tak jak ja sobie życzę. Jakby zrozumiał, że dzisiejsza zabawa nie
dostarczy mu nawet odrobiny radości.
Szymon nie jest typowym poddanym, tak samo jak ja nie jestem
typową Panią. Jemu zależy żeby mieć kontakt z kobietą, żeby móc korzystać z tego,
co tylko kobieta zaoferować potrafi. Jego stały partner jest 100 procentowym
gejem i nie rozumie pewnych potrzeb Szymona. Czasami Szymon prosi, żeby jego
Mariusz mógł przyjść na nas popatrzeć. Swoiste okiełznanie zielonookiej bestii
zazdrości. Sama staram się nie wnikać i nie oceniam, co dla tych dwóch jest
dobre a co złe.
Stoi pod ścianą, opierając się o kafelki i śledzi wzrokiem mój
każdy nawet najmniejszy ruch. Gładzę powoli swoją skórę, przenosząc cienką warstwę
piany z jednego miejsca na drugie. Prawą ręką muskam szyję, obojczyk, wreszcie
zanurzam pod wodę i palce z brzucha ześlizgują się w dół. Najpierw powoli
jednym palcem toruję ścieżkę uchylając jedynie drogę do czułego punktu potem
już bardziej nachalnie zaczynam się drażnić i pieścić, odpowiednio naciskając
lub zwalniając dotyk pęczniejącego guziczka. Wiem że patrzy na mnie cały czas i
zdaję sobie sprawę jak bardzo go ten widok nakręca. Chcę żeby patrzył bez możliwości
dotyku, chcę żeby cierpiał mając świadomość, że dziś nie poczuje pod palcami
mojego pożądania. Znam swoje ciało, reaguje wystarczająco szybko. Czuję fale
ciepła, które zamieniają się w wrzątek pulsujący wewnątrz mnie i różowiący moje
policzki na szkarłatny kolor. Pocieranie wnętrza i odpowiednie drażnienie
łechtaczki doprowadzają mnie na skraj i wreszcie finiszuję łapiąc dwa szybkie hausty
powietrza, wypuszczając na głębokim wydechu i wyginając kręgosłup, aż do bólu,
rozpadając się na miliony kawałków i ginąc na kilka sekund. Jest mi
wystarczająco dobrze, żeby nie chciało mi się ruszać z wanny, ale po dłuższej
chwili woda staje się nieznośnie letnia dla mojej wciąż rozgrzanej skóry, więc
wychodzę z niej i zawijam w kąpielowy ręcznik. Szymon nadal stoi pod ścianą i
wpatruje się we mnie, zaciskając szczęki do granic możliwości.
-
Zgaś świeczki i przyjdź do sypialni.
Billie śpiewa, że nikt nie pokocha mnie tak jak ona, czy
przyjdzie deszcz czy będzie świecić słońce i wierzę jej słowom, bo płynąca z
jej głosu słodycz jest czystą esencją miłości i częściej dawała mi rozkosz bez
dodatkowego obciążenia, niż którykolwiek z moich kochanków. Ale Billie znała
największy sekret miłości i zapłaciła za to najwyższą cenę.
Szymon wchodzi do sypialni niepewnie przez dłuższą chwilę
nie mogąc zdecydować czy przekroczyć jej próg. Jeszcze tu nie był. Zazwyczaj
korzystamy z drugiej sypialni podczas jego wizyt.
-
Rozbierz się i połóż. Ręce nad głowę.
Zaczyna ściągać bluzę i dżinsy i od razu widzę jak bardzo
jest pobudzony. Zdejmuje slipki i jego penis wyskakuje jak sprężyna w stanie
pełnego wzwodu lekko jedynie krzywiąc się w lewą stronę. Przechodząc w stronę łóżka
próbuje wierzchem dłoni dotknąć odkrytej górnej części moich pleców, ale kątem
oka zauważam jego ruch i robie zgrabny unik robiąc krok w przód.
-
Nie pozwoliłam ci siebie dotykać. – mówię odwracając
się i patrząc mu prosto w oczy.
Przez chwilę znów widzę ten wyraz smutnego poddania w jego
oczach, ale zaraz obraca się kładzie się na plecach na łóżku i unosi ręce na
głową. Wyciągam kajdanki przypięte do prętów łóżka i zapinam na jego
nadgarstkach. Zdejmuję ręcznik i sięgam na półkę po lubrykant. To są suche dni,
a ja potrzebuję śliskości, więc wyciskam odrobinę i nawilżam się pomiędzy
wargami aż do wejścia. Robię krok nad leżącym Szymonem i lekko opadam na jego
uda okrakiem. Rodzaj tortury, który zaplanowałam jest dla mnie swoistym
rodzajem gimnastyki, więc chwilę moszczę się w odpowiedniej pozycji. Dłonią
rozchylam płatki i nakierowuję na podstawę członka tak by go otulały. Opieram dłonie
na własnych udach i powoli delikatnie unoszę się ślizgając wnętrzem po całej
długość jego instrumentu. Kiedy jestem już na samej górze tą samą drogą powoli
opadam w dół. Szymon najpierw nie rozumie, co się dzieje, zaczyna się szarpać.
Jego mózg podpowiada zbliżającą się rozkosz, ale rozkosz nie nadchodzi. Zostaje
zawieszony nad krawędzią bez możliwości manewru. Zaczyna mnie to wciągać. Powolne
ruchy w górę i w dół, ślizgając się po jego penisie, zatrzymując tuż nad moim
wejściem, hacząc końcówkę jego żołędzi o ten mały kawałeczek skóry i za każdym
razem opadając czuje sadystyczną przyjemność uniemożliwiając mu odczucia
spełnienia. On wiję się prężąc i próbując za wszelka cenę dostać się do środka,
ale ja właśnie wtedy miękko przesuwam się płatkami w dół.
-
Błagam, wpuść mnie, choć na chwilkę – dyszy, szarpiąc
się z kajdankami i znów wyginając się jak najwyżej.
-
Przyrzeknij, że już nigdy więcej nie złamiesz żadnego
zakazu.
Szymon wierci się dysząc i wreszcie kiwa głową.
-
Przyrzekam.
Znów moje biodra unoszą się powoli w górę, ale tym razem
pozwalam żołędzi zagnieździć się w środku i opadam wchłaniając jego penis w całości,
aż po same jądra. Trzy szybkie ruchy w górę i w dół i Szymon wydaje z siebie głośne
przekleństwo a ja czuję jak jego gorąco i pulsowanie drga wewnątrz mnie.
Po dłuższej chwili schodzę z niego i uwalniam jego ręce.
Ruchem głowy pokazuję drzwi.
-
Śpisz w drugiej sypialni. Łóżko już jest przygotowane.
-
Co musiałbym zrobić żeby zostać tu z tobą???
Parskam szyderczym śmiechem i kiwam głowa z niedowierzaniem. Szymon
wstaje, zbiera rzeczy i wychodzi z mojej sypialni. Zamykam za nim drzwi i
przekręcam w zamku klucz.
Oj niegrzeczna z ciebie dziewczynka;) ale co tam niech wie gdzie jest jego miejsce:) Dzięki za miły poranek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak to kiedyś pewna pisarka zauważyła, grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie same chcą;)
UsuńIdealnie to podsumowałaś ;) mogę jedynie dodać, że takie niegrzeczne jak my muszą się trzymać razem ;)
UsuńCzy to, że się napalą bez szczytowania naprawdę na nich działa przyciągająco? Znaczy na facetów? Czy to tylko taka Twoja fantazyjna gra?
OdpowiedzUsuńJa zawsze sądziłam, że należy oddać się całkowicie, wtedy będzie mój. Bałam się, że jak nie dostanie tego czego chce nie wróci. Choć sama dawniej miewałam rzadko przyjemność, przyjemność partnera była przede wszystkim.
Chyba pomimo tego miałam wiele szczęścia w życiu.
Teraz mogłabym działać tak jak Ty w wyżej opisanej scenie, ale... nie mam przekonania. Jestem chyba jednak zacofana.
Bardzo mi się podobają Twoje historie, Izro, są niesamowite. Gratuluję pomysłowości i zdolności pisarskich.
Rozbisumaniona Żono, ta akurat gra miała być dla niego karą i jednak pozwoliłam mu na krótką satysfakcję - nie jestem aż taką podłą babiszonicą i zazwyczaj nie torturuję tak facetów.
UsuńNigdy jednak nie wychodziłam z założenia że przyjemność partnera jest ważniejsza od moich potrzeb. Staram się rozdzielać spełnienie po równo;) Bardzo mi miło że podobają Ci się moje historie. Twoje opisy również robią na mnie ogromne wrażenie;)
Witaj Izra! Jestem wielkim orędownikiem Twojego talentu pisarskiego. Lubię gdy mi czas przez palce ucieka podczas lektury Twoich uniesień. Informuję Cię oficjalnie, że będziesz pod moim nadzorem! Zabraniam Ci również zaprzestania pisania kiedykolwiek i gdziekolwiek. To się zdarzyć nie może.
OdpowiedzUsuńFilip
Podpisuje się pod tym obiema rękami i nogami hehe ;) pisz i niech ci nie przychodzi do głowy inaczej :)
UsuńNo i spąsowiałam;) Dzięki Filip;) Naprawdę miło przeczytać taki komentarz od kogoś, kogo czytam i szczerze podziwiam. Ale Twoje teksty są o wiele lepsze i jedyne czego mi żal to że "czas konsumpcji" był zbyt krótki i teraz mi mało;)
UsuńMilo, Ty wiesz że bez Ciebie pewnie przestałabym po pierwszym wpisie;)
Pięknie, że ktoś w czasach srajfonów używa określnika - SPĄSOWIAŁAM! Przywracasz mi wiarę Izra. Jak śpiewał Andrzej Rosiewicz - Już czuje Pani cza-czę. Już cza-czę Pani zna! Izra bravo. Rozpływam się w Twojej twórczości.
OdpowiedzUsuńDalej piszę co następuje. Dziękuję za miłe słowo w moim kierunku. A od kogoś tak roztropnego jak Ty, to już prawdziwa frajda... Spąsowiałem! Kłaniam się w pas!
Ktoś tu chyba zaginął w akcji ;) gdzie się podziałaś i dlaczego tak długo???
OdpowiedzUsuńWłaśnie,dlaczego tak długo? Codziennie tu zaglądam z nadzieją,że przeczytam kolejny pobudzający zmysły tekst,a tu nic.... cisza...
UsuńPrzepraszam, już wracam. Czasami zamykam się wewnątrz tej czerni i potem ciężko mi wyjść znów na powierzchnię, bo oczy za bardzo pieką od światła...
UsuńIzra kochana jak Cię wyrwać z tej ciemności?Wróć już do nas!
OdpowiedzUsuńAsiu, przyrzekam że dziś późnym wieczorem dodam kolejny wpis. Przepraszam, że tak późno.
UsuńWesołych Świąt!!! :)
OdpowiedzUsuńKtoś tu chyba powinien dostać po łapkach!!! Nie za dużo tego wolnego??? Izra wracaj i to już ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, brak neta, brak snu, święta i kilka dodatkowych "urozmaiceń" i lekko "posypałam" się na małe kawałki. Postaram się nie znikać więcej na tak długo;)
Usuń