Mark niespiesznie pobudza moje ciało, rozgrzewa je swoim
wewnętrznym ogniem. Wciąż pachnie mokrą trawą i deszczem co w specyficzny
sposób mnie rozczula i na chwilkę zapominam gdzie jestem. Zna moje ciało, wie
jak mnie dotykać. Jego wargi kąsają zgięcie obojczyka, a sprawny język kręci
koronkową drogę wzdłuż tętnicy. Potem znów schodzi niżej by wreszcie
„odpakować” mnie z kokonu ręcznika. Jego gorące ręce przywierają do mojej talii
i po chwili jego twarz ląduje pomiędzy piersiami drażniąc zarostem delikatną
skórę, scałowując mostek i dążąc dalej w dół. Skrzętnie omija piersi doskonale
wiedząc, że ta strefa mojego ciała pozbawiona jest stref rozkoszy. Widzę jego
mokrą czuprynę z niesfornymi kosmykami na mojej klatce piersiowej. Jego mokra
koszula nieprzyjemnie raz po raz smaga moje nogi i nie pozwala mi się
skoncentrować, więc wreszcie syczę:
-
Jesteś mokry, rozbierz się wreszcie.
-
A Ty wciąż sucha, ale daj mi chwileczkę i to naprawię.
W paru ruchach schodzi ze mnie ściąga koszulę i dżinsy i
znów dopada do mnie jak spragnione zwierze do wodopoju. Kąsa, całuje liże
dłużej zatrzymując się na wgłębieniu pępka. Kiedy schodzi zbyt nisko moje ręce
automatycznie zaciskają się na jego włosach i raptownie podciągają w górę.
-
Przepraszam. – szepcze skruszony patrząc mi prosto w
oczy.
Ale ja wiem, że zawsze będzie próbował, że nie umie
zrozumieć podstawowych zasad i wytyczonych granic. Nie rozumie i nigdy nie
zrozumie, że ramy jakie wytyczyłam były dla dobra nas obojga. Nauczył się
mojego ciała na pamięć, ale tak naprawdę mnie nie zna. Nie wie o mnie nic.
Siedem długich lat gierek, erotycznej zabawy i emocjonalnej szarpaniny to za
mało, żeby powstała prawdziwa więź.
Tym razem jego usta wpijają się w moje natarczywie prawie
boleśnie. Oddaje pocałunek równie zachłannie. Nasze języki splecione i drążące.
Pochłonięte namiętnością i niczym więcej. Na chwile odrywa się od moich ust
tylko po to by poślinić palec wskazujący i środkowy. Przylega do mnie lewą
stroną a jego prawą dłoń czuje pomiędzy udami. Przez chwilę pociera mocno
wejście pomiędzy płatkami, by zaraz wcisnąć oba palce wewnątrz, szybko i z większym
niż się spodziewał oporem.
-
Rozluźnij się, wiem że możesz. – szepcze mi wprost do
ucha. – Chcę Cię porozpieszczać, wiesz, że potrafię.
Przez ułamek sekundy korci mnie, żeby zrobić mu na złość,
ale zaraz mi mija. Dziś nie chcę z nim walczyć. Jego dwa palce poruszają się
wolno, ale rytmicznie lekko drgając przy każdym wejściu wewnątrz. Potem dołącza
jeszcze delikatne muśnięcie łechtaczki kciukiem. Skupia się na tych ruchach i
nie musi długo czekać na efekt. Fale gorąca rozchodzą się po moim ciele jedna za
drugą. Łapię urywane oddechy i rozgrzewam się maksymalnie tracąc ostrość obrazu
przed oczami.
-
Widzisz jakie to proste – wystarczy że się troszeczkę
poddasz i może być tak przyjemnie. Już jesteś mokra, cała mokra, tylko dla
mnie. – szepcze i po chwili końcówką języka znów znaczy szyję wzdłuż tętnicy.
Chciałabym umieć się powstrzymać, ale ciało samo dąży do
spełnienia. Szum w uszach narasta i zostaje jedynie drżenie wewnątrz mnie. Zbyt
szybko, zbyt gwałtownie, zbyt mocno, cała jestem jednym wielkim rozedrganiem
jakby nic poza nim nie istniało.....
Nie mam siły, jakby nagle ktoś wyssał ze mnie całe
powietrze. Jakby drżenie sprzed minuty wypompowało ze mnie resztki siły
życiowej.
-
Jesteś taka piękna tuż po. – mówi Mark po dłuższej
chwili.
Leży na mnie całym ciężarem wtulając twarz w zagięcie
obojczyka i opuszkami palców rysując linię wzdłuż prawego boku. Czuje jak jego
penis delikatnie drga gdzieś w okolicy mojego uda, ale Mark udaje, że jest w
stanie to zignorować. Jakby odkładanie własnych potrzeb było jednym z
najbardziej naturalnych odruchów. Przez chwilę nie jestem w stanie się ruszyć
więc jedynie unoszę lekko dłoń i mimowolnie palcami przeczesuje jego gęstą
czuprynę. Czuje ten specyficzny rodzaj zmęczenia i odrętwienia, wiedząc że za
chwilę przyjdzie fala chłodu. Mięśnie przestaną rozgrzewać od wewnątrz i
zostanie jedynie zimny pot na skórze. Chcę żeby ciepło zostało na dłużej i chce
wymusić jego spełnienie. Choć brak mi sił zaczynam minimalnie się poruszać pod
jego ciężarem próbując ocierać udem o napletek tańczącego penisa. Jest zbyt
ciężki, żeby ruchy były odpowiednio rytmiczne, jednak Mark reaguje szybciej niż
bym przypuszczała. Podpiera się na rękach i znów całuje mocno. Aż do bólu.
Odrywa się raptownie wpatrując się swoimi rozszerzonymi źrenicami w moje oczy.
-
Przecież masz dosyć, teraz to będzie dla Ciebie
tortura. Dlaczego to robisz? – mówi urywanym oddechem. – Nie wytrzymam zbyt
długo. Nie chcę Ci sprawiać bólu.
- Powiedzmy że chcę.
Mam dziwne wrażenie, że to nie pełny tekst.....i ciekawi mnie jeden fragment "Kiedy schodzi zbyt nisko moje ręce automatycznie zaciskają się na jego włosach i raptownie podciągają w górę." Co miałaś na myśli.... Czy wyznaczyliscie jakieś granice,których on nie może przekroczyć?
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis i proszę częściej :-) pozdrawiam.
Zgadłaś - to nie pełny tekst i dlatego szybko postaram się go dokończyć;) Co do granic - wyznaczam je odkąd pamiętam, dlatego tak ważne jest dla mnie wcześniejsze ustalanie co można, a czego nie. Milo ja pod względem seksu jestem bardziej pokręcona niż "ustawa przewiduje";)
UsuńMiłego
Słyszałaś kochaniutka.... Konkurs cię czeka i weź to sobie to serca bo jak nie to.....wiesz co mam na myśli ;-) zatem do dzieła :-) i bez marudzenia,wierzę w ciebie :-)
UsuńJak zwykle kochana Izro mnie nie zawiodłaś. Soczyście i ciekawie a przy tym dużo ekscytujących szczegółów :)
OdpowiedzUsuń